Kościół jest mi niepotrzebny. Ja wierze, ale nie praktykuje. Nie będę karmił tych czarnuchów, niech się wezmą za pracę, a nie żerują na innych. Ja tam wole się sam pomodlić, nie potrzebuję do tego księdza. Niech biskupi nie mówią mi jak mam żyć, ale lepiej niech się zajmą biednymi. Te i wiele innych podobnych określeń padają dzisiaj z ust ludzi, którzy uznają się za chrześcijan, za katolików.
Ta postawa stoi w opozycji do ostatniego polecenia, jakie zostawił nam Jezus, nim wstąpił do nieba. Owo Adanie wydaje się być skierowane tylko do najbliższego grana uczniów Chrystusa ? Apostołów. No bo przecież ewangelista mówi o jedenastu. Jednakże głębsze przyjrzenie się owemu nakazowi misyjnemu wykazuje, że jest on skierowany do wszystkich wierzących.
Apostołowie i zlecona im misja głoszenia Dobrej Nowiny oraz udzielania chrztu narodom, było tylko pierwszym etapem rozszerzania Ewangelii Jezusa Chrystusa. Kolejne pokolenia wiernych otrzymywały to samo zadanie. To o kolejnych generacjach wiernych Jezus mówi ?Tym, którzy uwierzą, takie znaki będą towarzyszyć?. Dotyczy to również nas. Przyjmując chrzest, jesteśmy zobowiązani do przekazywania dalej naszej wiary.
Należy jednak zadać sobie pytanie jaka ta wiara tak naprawdę jest? Czy jest ona na tyle silna, że mogę wyrzucać złe duchy? Czy mam tak silną wiarę, dzięki której chorzy doznają uzdrowienia? Czy potrafię mówić nowymi językami? Czy nauczam wszystkie narody? Jak tego dokonać?
Nie mam teraz wszystkiego rzucić i wyjechać do krajów misyjnych. Wokoło nas jest wiele ludzi, którzy potrzebują usłyszeć dobrą nowinę o Jezusie Chrystusie. A więc jak mamy ewangelizować? Każdy z nas może wspierać dzieło ewangelizacji swoją modlitwą, postem. Od tego się wszystko zaczyna. Tutaj doskonałym przykładem jest św. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest patronką misji, pomimo że prawie całe swoje życie spędziła za klauzurą.
Kolejny krok to zawsze jestem ja sam. Musze sobie uzmysłowić jak daleko jestem w rozwoju swojej własnej wiary. Nie mogę iść głosić do swojego środowiska i głosić ewangelii, jeśli sam nią nie żyję.
Każdy ma głosić Dobrą nowinę, na sposób powołania, którym został obdarzony przez samego Boga, bo to ?On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego?.
Rozejrzyjmy się dookoła nas, w pracy, w sklepie, w autobusie, na ulicy. Ile wokoło zasępionych twarzy, na których brak uśmiechu, ile oczu, w których widać małe łezki. Do takich ludzi mamy iść i głosić im DOBRĄ NOWINĘ, nie tyle słowem, co przykładem naszego życia. Mamy byś świadkami, że można żyć inaczej! A jeśli będzie to świadectwo prawdziwe sam Jezus będzie działał z nami i potwierdzał to konkretnymi znakami.
fr. Ulryk OFM