Na temat dzisiejszej liturgii słowa można dużo mówić o odwadze i wierze świętego Szczepana, o jego miłości do Boga, a nawet do wrogów. Ewangelia mówi o skutkach zaufania Chrystusowi. O tym, że wiara w Boga Syna nie pomoże nam osiągnąć sukcesu życiowego, lecz na odwrót może przyprawić nas o cierpienia, troski, rodzinne waśnie, a w końcu doprowadzić nas do śmierci tragicznej. Lecz nie na to chcę dzisiaj zwrócić waszą uwagę. Lecz zrobić akcent na tych ludziach, którzy ukamienowali świętego Szczepana. Wydaje mi się to bardzo ważne. Tym bardziej ważne, ponieważ aktualnie wspólnota chrześcijańska poszukuje mnóstwo odpowiedzi na nurtujące je pytania. A skutki tych poszukiwań nie zawsze przynoszą nam upragnioną jedność.
Problem Żydów, kiedy się wściekali, polegał na tym, że nie potrafili wyodrębnić głosu Boga Ducha, od głosu własnego życiowego doświadczenia i ogólnie przyjętych tradycji. Lecz wiara niesie za sobą miłość i przebaczenie, jak to widzimy u świętego Szczepana. A strach przed ludźmi niesie za sobą zaślepienie. Niezdolność do słuchania Boga Ducha. Przecież te ludzi dokonali wyroku śmierci nad świętym Szczepan i też mieli nad sobą dekalog i uznawali piąte przykazanie ? Nie zabijaj?. Ale jak łatwo w swoim zaślepieniu potrafili obejść to przekazanie, tłumacząc to ludzkim doświadczeniem. Nie zważając na to, że to przykazanie jest jasne i nie potrzebuje żadnych wyjaśnień.
My mamy w życiu takie wskaźniki Boże, które najczęściej nie potrzebują żadnej interpretacji. Ponieważ dobro pozostaje zawsze dobrem jak w przyszłości, w przeszłości tak i w teraźniejszości. A przemawiając do człowieka, który stoi naprzeciw, wystarczy przeanalizować swój ładunek emocjonalny, żeby odkryć czy trzymasz w ręce śmierciodajny kamień, czy jak święty Szczepan patrzysz w niebo i widzisz Syna Człowieczego. I już nie ważne jak ciężkie masz argumenty i nie trzeba myśleć, co trzeba mówić przed sądem ludzkim. Lecz kto wytrwa do końca, będzie zbawiony.
br. Racibor OFM