Dzisiejszą uroczystością zamykamy kolejny rok liturgiczny w naszym życiu. Może ostatni. Mamy za co Bogu dziękować. Mamy za co przepraszać. I na pewno mamy o co prosić. Chciejmy wykorzystać dzisiejszą uroczystość i zatrzymajmy się nad tajemnicą Bożego Królestwa.
Z pomocą przychodzi nam modlitwa dnia: Wszechmogący, wieczny Boże, Ty postanowiłeś wszystko poddać umiłowanemu Synowi Twojemu, Królowi Wszechświata, spraw, aby całe stworzenie, wyswobodzone z niewoli grzechu, Tobie służyło i bez końca Ciebie chwaliło. Liturgia daje nam jednoznaczne światło w rozumieniu Bożego Królestwa. Wskazuje na Jezusa Chrystusa, jako Króla Wszechświata, któremu Bóg poddał cały świat i każdego z nas. Co do tego faktu nie możemy wątpić. Może jednak pojawić się w nas pytanie o znaczenie bycia Królem. Czy nasza wyobraźnia nie podsuwa nam w tym miejscu obrazu jakiegoś tronu? Korony i berła? Wyciągniętej ręki i rozkazującego tonu głosu, który nie znosi sprzeciwu?
Przyjrzyjmy się fragmentowi Ewangelii, który Matka Kościół nam podaje. Nasz Król nie siedzi na tronie, ale wisi na krzyżu! Nasz Król ma koronę, ale cierniową. Nie ma wyciągniętej ręki, ale dwie, które są przybite do krzyża. Jego ton głosu nie jest rozkazujący, ale kochający. Ewangelia przedstawia nam obraz zupełnie innego Króla, niż podsunęła nam nasza wyobraźnia. To jest pierwszy przewrót do jakiego zaprasza nas dzisiejsza liturgia.
Obok obrazu Króla w tym fragmencie ujawnia się także obraz ludzi zgromadzonych wokół krzyża. Jest jedno słowo, które łączy wypowiedzi ludzi spod krzyża oraz jednego ze złoczyńców. Pretensja. Ludzie mają pretensję, czyli oczekiwanie względem Jezusa. Są rządni jakiejś sensacji. A tak naprawdę ich oczekiwania są produktem ich wyobrażeń. Mają swoje wyobrażenia na temat Jezusa jako Mesjasza, Jezusa jako Króla.
Bóg pyta mnie dziś o to, czego ja od Niego oczekuję? Jaki mam obraz Jezusa jako Króla? Czy przyjmuję Boże Królowanie z pozycji krzyża? Czy nie jest tak, że oczekuję wybawienia, ale tylko na poziomie problemów dnia codziennego? Czy nie mam pretensji do Boga, że jestem chory? Że w moim domu dzieje się źle? Że …?
W dzisiejszą uroczystość chciejmy się zbliżyć do Jezusa Króla. Króla, który służy. Króla, który oddaje swoje życie, bym ja miał życie. Króla, który mówi mi dziś będziesz ze mną w raju pod jednym warunkiem – jeśli chcesz.
br. Albert OFM