Dzisiaj Kościół święty daje nam do rozważenia fragment o uczniach, którzy spotkali Zmartwychwstałego Pana w drodze. Tak naprawdę ten fragment jest o nas samych, ponieważ każdy chrześcijanin jest w drodze i spotyka na niej Zmartwychwstałego Pana. Spróbujmy w uczniach w drodze do Emaus odnaleźć dziś siebie.
„Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło”. Uczniowie w drodze byli zajęci rozmową. Temat rozmowy był ważny, bo dotyczył ostatnich zdarzeń mających miejsce w Jerozolimie – zdarzeń, które nie obyły się bez echa w całej okolicy. Śmierć Jezusa i pusty grób były na ustach każdego mieszkańca, a więc tym bardziej na ustach jego uczniów. Byli tak zajęci rozmową, że nie rozpoznali Pana, który zaczął iść z nimi. Usłyszeliśmy, że „oczy ich były jakby przesłonięte”, zaś w tłumaczeniu Biblii Pierwszego Kościoła czytamy: „lecz ich myśli tak były zajęte”. Z tego wynika, że ta rozmowa pochłonęła ich całych. Zaangażowała całkowicie ich myśli, więc sprawa ich Mistrza nie była im obojętna. Może pojawić się w nas pytanie, dlaczego to było takie ważne?
Może ze względu na ich rozczarowanie, które wybrzmiało w dialogu z Jezusem. Bowiem kiedy już zaczęli z Nim rozmawiać i opowiadać Mu o tych ważnych wydarzeniach, to na ich ustach znalazły odbicie prawdziwe pragnienia ich serc: „a my spodziewaliśmy się”. Z jednej strony pragnienia, a z drugiej rozczarowanie. Inaczej sobie to wszyscy wyobrażali. W tym miejscu widzimy, że uczniowie jeszcze nie zrozumieli misji Jezusa. Głoszone przez Niego Królestwo Boże rozumieli jako królowanie tu na ziemi – bycie wielkim w oczach tego świata. I co się stało? Król umarł i został złożony do grobu. Stąd mogło pojawić się rozczarowanie wśród uczniów.
Jednak do uczniów w drodze do Emaus dotarło, że mało tego, że pogrzebanego Króla nie ma grobie, to jeszcze żyje. Dały temu wiarę kobiety. Z rozmowy z Jezusem wynika, że uczniowie nie do końca rozumieli o czym tu mowa. Dalej jakby trwali w swoich przekonaniach. Co okazało się wydarzeniem przełomowym w ich drodze? „Gdy [Jezus] zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go”. Poznali Go przy łamaniu chleba. Ich serca zabiły mocniej. Rozpoznali Zmartwychwstałego Pana.
Za każdym razem, gdy uczestniczę we Mszy świętej spotykam Zmartwychwstałego Pana – słyszę Jego Słowo i uczestniczę w łamaniu Chleba. Zewnętrznie uczestniczę w spotkaniu z żyjącym Panem. Czy w tym momencie moje serce bije mocniej? Czy moje myśli są zaangażowane w to, co się dzieje na Mszy świętej? Czy jest to dla mnie ważne wydarzenie? Jakie są w ogóle moje oczekiwania względem Jezusa? Czy rozpoznałem dzisiaj siebie w uczniach?
A może akurat w moim sercu wybrzmiewa: „a ja spodziewałem się…”
br. Albert OFM